Strony

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Testowanie Canpol 3

Tradycją powoli staje się mój udział w Blogosferze Canpol. Z miesiąca na miesiąc przekonuję się, że to jest po prostu świetne. Ja, jako mama i pedagog jestem zainteresowana wszelkimi przedmiotami dotyczącymi dzieci. Wiadomo, sama nie jestem w stanie kupić wszystkich produktów, więc pomysł z testowaniem jest rewelacyjny.

W tym miesiącu do testowania, ale również do otrzymania jako nagroda do konkursu jest mata edukacyjna. Nie ukrywam, ucieszyłaby mnie bardzo możliwość jej testowania.

Każdy może spróbować swoich sił. Wystarczy zarejestrować się na Blogosferze i wypełnić formularz. W sytuacji, gdy zostaniemy wytypowani do naszego domu przybędzie produkt do testowania, który musimy sprawdzić i rzetelnie opisać. Fajnie? Bardzo fajnie! Trzymajcie kciuki za mnie w tej edycji :)

Jak wychowywać?

Dziś wpis trochę filozoficzny.

Dziecko idąc do przedszkola/szkoły przekracza próg miejsca pełnego nowych wyzwań. Jest to granica, za którą testowane jest tak naprawdę wychowanie wyniesione z domu. W tym momencie dzieci wykazują się swoim własnym podejściem i zdaniem.

Dziecko przebywa w przedszkolu/szkole kilka godzin dziennie. Ale przecież nie jest tam samo. Są z nim nauczyciele, rówieśnicy, ich rodzice i inni pracownicy placówki. Poza lekcjami są przerwy, wycieczki. Dziecko uczy się rzeczy celowo przekazywanych przez nauczyciela, a między przysłowiowymi wersami wyłapuje inne wiadomości. I tak np. rzeczy dobre w oczach jednego rodzica są niewłaściwe w oczach drugiego. A wiadomo, to co wpaja dziecku rodzic jest przez nie powielane.

W placówce oświatowej zderzają  się wszystkie style wychowania, ale niestety widoczny jest u niektórych  dzieci brak wzorców.

Tym wstępem  chciałabym przejść do dwóch  rzeczy: jak wychować dziecko skutecznie i co pomimo naszego wychowania może się przedrzeć do zachowań naszych dzieci.

Po pierwsze. Bazując na własnym doświadczeniu, również jako uczeń wiem, że sposób w jaki rodzice przekazują wartości jest niezmiernie ważny. Każdy rodzic ma swoje priorytety. Jeden chce, aby dziecko było waleczne, potrafiło  upomnieć się o swoje, a drugi uważa, że trzeba iść swoją drogą i cieszyć się tym co niesie los. Jednak jestem pewna każdy rodzic chce uchronić potomka przed niebezpieczeństwami takimi jak: używki, niewłaściwe relacje itp. Wychodząc  z domu, pociecha ma ze sobą  bagaż naszych rad, zakazów i nakazów. Pytanie tylko, czy z nich skorzysta? Zauważyłam  jedną rzecz: jeżeli dziecko wykonuje nasze polecenia, bo my tak chcemy, grozimy konsekwencjami, wymyślamy kary to po wyjściu  z domu moc naszych słów  spada do minimum. Bo przecież  skoro rodzice nie widzą  to kary nie będzie, a im więcej udanych prób tym większa śmiałość przy kolejnych. Natomiast, gdy dziecku tłumaczymy, że pewne rzeczy są po prostu szkodliwe, mogą  uzależnić i nieść ze sobą  przykre konsekwencje dziecko samo ma szanse podjąć właściwą decyzje. Jeżeli  do tego dodamy jeszcze mądrą swobodę, pozwolimy dziecku doświadczać i eksperymentować  pod naszym okiem, nie będzie ono tak chętne do ryzykowania na własną rękę. Trzeba też  pamiętać, że  zbyt intensywne trzymanie "pod kloszem" skutkuje często szybką  i intensywną  ucieczką  w świat  rówieśników, nie zawsze odpowiednich.
Patrząc na swoje doświadczenia szkolne, najczęściej w tzw. "złe" towarzystwo popadały osoby najbardziej pilnowane i  kontrolowane, bądź takie, których rodzice byli "młodzieżowi" i pozwalali na zbyt wiele. Wniosek? Najlepiej znaleźć złoty środek. Moim zdaniem znajduje się on w mądrym przekazywaniu wiadomości. Dzieckiem powinno kierować się w taki sposób, aby samo wiedziało, co jest dobre, a co złe i aby w odpowiednim momencie samo dobrze wybierało.
Prosty przykład: jeżeli dziecko boi się rodziców, wie, że za różne przewinienia czeka je kara, krzyk i awantura to owszem, nie skorzysta z propozycji zapalenia papierosa, ale tylko wtedy, gdy wie, że może zostać na tym przyłapane. Jeżeli dziecko od początku uczone jest, że palenie zwyczajnie szkodzi, że prowadzi do nieprzyjemnego nałogu i konsekwencji to jest szansa, że odmówi z własnej potrzeby.

Oczywiście jest to tylko, jeden i niewielki element wychowania, ale myśl ta idzie za mną od kilkunastu lat i wnioski wysnułam już stojąc przed pytaniem: "chcesz papierosa?". Ja nie chciałam, ale wiele osób się skusiło. Czemu nie chciałam? Bo rodzice pokazali mi czym to grozi, a sami z trudem rzucili palenie. Poza tym zawsze mogłam do nich pójść (choć tego nie zrobiłam) i powiedzieć, mamo, tato, chciałabym spróbować zapalić, bo jestem ciekawa jak to jest. Nie wiem co by powiedzieli rodzice, ale na pewno zaspokoiliby moją ciekawość w odpowiedni dla wieku sposób.

Dobre wychowanie to mądre wychowanie, niezbyt łagodne i niezbyt rygorystyczne. Dobre wychowanie to znalezienie złotego środka. To bycie przyjacielem bez zacierania granic rodzic - dziecko.

Jestem ciekawa jak Wy, drogie Mamy wspominacie wychowanie Waszych rodziców i czy było one według Was skuteczne?