Mama - brzmi dumnie. Może to być stan nieoczekiwany, zaplanowany lub trudno osiągalny. Niestety zdarza się też znienawidzony, ale nie o tym dzisiaj.
Mama, choć nie idealna to jednak najważniejsza osoba w życiu dziecka, niezastąpiona.
Każdego dnia dwoimy się i troimy żeby nasze dzieci miały wszystko czego potrzebują. Są to przyziemne rzeczy jak jedzenie, czyste ubrania, rozrywka i odpowiedni rozwój, jak i te duchowe czyli poczucie bezpieczeństwa, czy bezwarunkowa miłość.
Im dłużej jestem mamą tym więcej mam wątpliwości jak postępować żeby dziecko miało wszystko, co najlepsze, ale żeby potrafiło w przyszłości poradzić sobie beze mnie. Patrzę na moje raczkujące szczęście i jak każda mama zastanawiam się jaka droga będze najlepsza. I nie, nie mówię o wyborze szkoły, studiów i całej ścieżki kariery. Mam na myśli takie podejście do wychowania, które sprawi, że moje dziecko będzie umiało odnaleźć się w nowych sytuacjach, będzie dbało o swoje interesy, ale patrząc przy tym na dobro innych ludzi. Podejście, które sprawi że będzie lubiana w towarzystwie i z radością będzie patrzyła na świat, będąc jednocześnie rozsądną. Można zapytać, czy tak się w ogóle da? Myślę, że tak. Każdy z nas zna osoby, które możemy postawić sobie za wzór.
Czy to szaleństwo, troska, czy próba zrobienia z dziecka ideału?
Patrząc z drugiej strony granica jest cienka. Przecież dziecko to charakter, temperament, doświadczenia, wpływ rodziców, otoczenia. Z pewnością nie plastelina. Rozmawiam z mamami i nie wiem czy to ja oszalałam, czy niektóre z nich. Każda interakcja z dzieckiem jest sto razy przemyślana w oparciu o tzw. mądre książki o rodzicielstwie. Owszem, trzeba uważać na słowa, ale dziecko to nie jest pies Pawłowa. Kojarzy mi się to nieco z manipulacją. Powiem tak, to dziecko zrobi tak, a w przyszłości będzie sprytniejsze/madrzejsze itd. Moim zdaniem z dzieckiem trzeba rozmawiać rozsądnie, tłumacząc wszystko do skutku. Spotykam sie z zachowaniem rodziców, którzy wprowadzają szalone diety bez niczego szkodliwego, budują zdania rodem z książęk, za wszystko chwalą i śmieją się choćby świat się walił. A jak przychodzi co do czego to nie potrafią wyjaśnić dziecku podstaw, "normalnym" językiem.
Poza tym roczne dziecko ma zaplanowane przedszkole (najlepiej językowe), czy zajęcia dodatkowe "bo tak ładnie śpiewa/rysuje/tańczy (niepotrzebne skreślić). Zabawki oczywiście tylko edukacyjne, bajki rozwijające półkule mózgowe, kreatywność i nie wiem co jeszcze. Leżaczki, bujaczki tylko z najwyższej półki oczywiście również z opcjami mającymi wpływ na myślenie małych naukowców.
Czy uważam, że to źle? Nie. Sądzę, że każdy rodzic robi jak chce. Wiem jednak, że wszystko musi mieć swoje granice. Talenty dziecka trzeba rozwijać, wady niwelować. Sama zapewniam dziecku to, co moim zdaniem jest najlepsze, ale bardzo drażni mnie pytanie niektórych mam "to Ty pijesz herbatę karmiąc piersią?" lub ooo czy te okulary/buty/wozek są firmy xxx(jedynej właściwej, modnej i dobrej do tzw. lansu)? Nie? Nie boisz sie że twojemu dziecku coś się stanie?" "kupujesz używane ubranka?!" lub "nie wiesz, że taka i taka zabwka jest niezbędna do rozwoju dziecka?!". Nie, nie wiem. Wiem za to, że dla dziecka najważniejsza jest bliskość rodziców, której nie zastąpi żadna atrakcja. Potrzebne są mądre romowy, tłumaczenie i ukierunkowany rozwój. Nie zajęcia, lanserskie gadżety i coraz to nowsze zabawki.
Wiem, co nieco o kształceniu dzieci. Poznaję wielu rodziców i z przykrością stwierdzam, że niektóre dzieci mają wszystko poza najważniejszym - czasem im poświęconym. Czy ja jestem idealna? Nie, nie jestem i może to moje podejście jest złe, bo przecież świat i realia się zmieniają. Próbuje jednak z całych sił dać dziecku to, co uznaje za najważniejsze nie przytłaczając go swoimi niespełnionymi ambicjami.
Ja czytam tysiące poradników dla dzieci. Nie po to żeby eksperymentować na synku, a dlatego, że to lubię. Takie poradniki nie powinny nam kreować wzorca wychowania, a jedynie pomóc i doradzić. Trzeba je 'przesiać' najpierw przez sitko własnych rozważań i doświadczeń.
OdpowiedzUsuńObserwując niektóre mamy mam wrażenie że zaczęły jakiś chory wyścig szczurów do bycia idealną matką i posiadaniu idealnego, najmądrzejszego dziecka. Nie wiem czy to jest zagłuszanie własnej niewiedzy, kompleksów ale chyba świat rodzicielstwa oszalał. Dziecko to nie małpka którą można wytresować. Jest to mały człowieczek który powinien posiadać swoje cechy a nie narzucone przez rodziców. Oczywiście że musimy ukierunkować dziecko, pokazywać dobre drogi, rozwijać ale nie zabierać mu jego własnego "ja"
OdpowiedzUsuńZ Tobą wszystko w porządku — świat oszalał :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że świat oszalał...
OdpowiedzUsuńja w żadnym razie nie potępiam edukacji w zakresie rodzicielstwa. Mi jednak nie chce się czytać książek o tej tematyce, staram się postępować intuicyjnie i sprawiać by dziecko jak najrzadziej smuciło się. Nie czuję się gorsza od oczytanych matek. Uważam, że póki dziecku nie dzieje się krzywda nie ma co krytykować innych/ dziwić się odmiennemu podejściu itd.
OdpowiedzUsuń